Wczoraj Majki odszedł za tęczowy most. Chociaż nie pochodził z gór, to się w nich odnalazł i złaził ze mną i swoim przybranym bratem wszystkie pasma Sudetów, nie zważając na porę roku.
Od kwietnia zmagał się z nowotworem wątroby, niestety wczoraj stracił już siłę na dalszą walkę. Dzięki miłej weterynarz mógł odejść w górach, po których tak bardzo kochał biegać.